sobota, 30 października 2010

10 reflekcji dotyczących ostatnich dni mijających własnie ferii

1. brak samodyscypliny = smutek i kłopot z akceptacją samej siebie

2. relacja wymaga wolnosci, szacunku, akceptacji, obecnosci i zaufania

3. tęsknię za: prostotą, spokojem, prawdą, akceptacją, delikatnoscią

4. zabawna jestem czasami

5. ludzie są naprawdę fascynujący/zdecydowanie lubię jesc z nimi wspólne sniadania

6. pokrzepiają mnie dobre, serdeczne rozmowy

7. zaplanowalam miec fizia na punkcie muzyki Whitacre'a - plan wykonuje się

8. chyba nie umiem już spac w nocy/ nie lubię wstawania rano/jednak kiedy mam cel, to niech się wszystko we mnie buntuje - ja wstaję

9. zapanowanie nad emocjami okazuje się możliwe, jesli:

A. tak postanowię
B. (i/lub) ktos również nad sobą panuje

10. mieszkam z kochanym przyjacielem - jestem szczęciarą/zdaje się, że napiszę poemat o Izie (albo sklecę jakis hymn pochwalny)

środa, 20 października 2010

...........................................................................





Jakby od pierwszego wejrzenia… znowu zakochałam się.

O tej miłości trudno mówic.

O miłości w ogóle chyba mówic trudno. Ona jest. Domaga się rozwoju. Wymaga. Wychowuje. Przepełnia miarę. Wylewa się. I zmierza w nieznanym kierunku.

Moja miłośc towarzyszy mi od dziecka. I na samą myśl o niej wzruszam się.
Jest ze mną na co dzień. Porywa mnie, to znów gdzieś ucieka. A bez niej jestem jak porzucona.

Bóg dał mi tę miłośc. Nie umiem jej opisac.
Pojmie kochający człowiek.

Ta miłośc wielką falą, wielkim ogniem przepływa przeze mnie i jest bardziej wierna niż ja wobec niej.


Ta miłośc to muzyka.

piątek, 1 października 2010

POTĘGA ŚWIĘTOWANIA POTĘGA PRZYJAŹNI



Ostatnio doświadczyłam, jaką moc ma świętowanie i udane relacje. Przypomniałam sobie, jak wspaniale jest celebrowac wydarzenia, nagradzac własny wysiłek i potęgowac swoją radośc poprzez dzielenie jej z innymi. Wydawało mi się, że wiem, świętowanie jest równie ważne jak proces osiągania czegoś.

Należę do osób, które uwielbiają tzw. socializing i non stop jestem z kimś umówiona..na spacer, na posiedzenie w kawiarni, na wspólne kino, na koncert, na odwiedziny u mnie, odwiedziny u kogoś, wspólne robienie czegoś przyjemnego, na serdeczne rozmowy. Jest to bezcenne źródło mojego poczucia bezpieczeństwa w tym świecie, poznania siebie, innych, więzi, przygód, radości, niespodzianek i sprawia, że oprócz moich ulubionych zainteresowań, relacje czynią moje życie ciekawym. Właściwie, niemal zawsze w spotkaniu z drugim człowiekiem przeżywam ekscytację, iluminację albo inne, spokojne uniesienia. Moje empatyczne i indywidualne podejście sprawia, że często czuję, jakbym uczestniczyła w intrygującym jednoczeniu się odmiennych i niezwykłych światów ludzkich. Mówię Wam, co za przygoda! Dodac do tego wspólne świętowanie i rodzi się uczucie jakiegoś spełnienia, jakiegoś nasycenia, jakiejś satysfakcji.


Ostatnio, chwaląc się zupełnie, obroniłam się po ukończeniu studiów podyplomowych. Wysłałam tysiące informacji o tym fakcie i w reakcji zwrotnej otrzymałam wiele gratulacji. Mimo to będąc pod wpływem różnych negatywnych doświadczeń, zmęczona zmaganiem się z nimi sama nie doceniłam faktu, że właśnie skończyłam drugie studia, zdałam egzamin końcowy z wszystkich przedmiotów i napisałam ciekawą pracę. Wszystkie te sprawy okupione wielkim wysiłkiem, często pośród łez i przygniatającego smutku. Do swojego osiągnięcia podeszłam bardzo instrumentalnie. Próbując przetrwac swoje przygnębienie, wyłączyłam emocje towarzyszące ukończeniu studiów. Niestety, nie przejmując się wysiłkiem uczenia się na egzamin, pisania pracy, a potem obrony, nie przejęłam się również uczuciem ulgi po zakończeniu studiów i świętowaniem. Nawet miałam zarzuty do własnej pracy i sposobu, w jaki się broniłam.

Niespodziewanie przyszła Ola. Spałam tamtego popołudnia wykończona pracą i chorobą. Moja Iza, serdeczna i bliska dusza obudziła mnie. Poczułam zapach spaghetti. Przeserdeczne rozmowy. Poczulam się źle i musiałam się położyc. I dziewczyny przeniosły się do mojego pokoju.
Już chcę zakopac się w moim łóżku, kiedy dziewczyny uroczyście stanęły przede mną i wręczają mi mały, uroczy bukiet kwiatów i przytulają z okazji obrony. Kurczę, zapomniałam już, że wlasnie z powodzeniem ukończylam studia! Cos drgnęło we mnie. Jakaś zmarzlina puściła krople wody.
Bez pytania mnie Ola oznajmiła, że za tydzień wpadnie jeszcze raz i koniecznie trzeba jeszcze raz poświętowac, tak porządnie, w większym towarzystwie. Mamy wspólnych wspaniałych znajomych, więc zaczęła działac telefonicznie. Wpadłam w jakiś odreagowujący stres nastrój i obudziła się we mnie chęc. Wspólnie z Olą zaczęłyśmy zapraszac ludzi.

Jakie było moje zaskoczenie, że przyszli wszyscy! Chciałam potraktowac to spotkanie jako zwyczajowe pogaduchy, a okazało się, że dla nich to była prawdziwa celebracja moich wydarzeń. Jakbym miała urodziny! Zaczęła we mnie pękac jakaś tafla lodu, kiedy uroczyście pogratulowano mi obrony i zaczęłam dostawac tony prezentów. Jezu, mogłabym się rozpłakac ze wzruszenia! Nikomu nie mówiłam czego pragnę, a otrzymałam wszystko to, co lubię. Czego nie robi w sercach ludzkich Duch Święty! To było tak niezwykłe spotkanie, że zrodziła się we mnie przemożna chęc do życia, cieszenia się znów każdym, choćby najdrobniejszym drobiazgiem i poczułam, że chcę znów wrócic do samej siebie.
Do dnia dzisiejszego przeżywam to spotkanie i czekam na każde kolejne.



Chcę znowu świętowac swoje urodziny. W tym roku obchodzę magiczne trzy zera, więc tym razem już sobie nie odpuszczę! Chcę świętowac swoje przyjaźnie! Swój każdy, choćby mały sukces! Chcę świętowac samą siebie! Od dawna mam takie podejście do życia, ale zapomniałam ostatnio, jak potrzebna jest w życiu radośc, taka spokojna pogoda ducha!

Cieszenie się z własnego życia to przecież wspaniały wyraz miłości do samej siebie.
Tamto ostatnie świętowanie i moi przyjaciele sprawili, że bardziej otworzyłam swojego ducha na potrzebę nagradzania się!

Tamta chwila sprawiła, że zaczęłam uważniej siebie słuchac.


Wspaniale jest świętowac!
Wspaniale jest przyjaźnic się!