piątek, 30 grudnia 2011

mam talent :)

Bardzo lubię organizować spotkania z przyjaciółmi i znajomymi. Pomysłem tego roku, który z powodzeniem udało mi się realizować były imprezy tematyczne. Pośród nich znalazły się śniadania chóralne (ze wspólnym przygotowaniem posiłków), wieczór rosyjski, amerykański, poetycki i jam session. Ostatnim wynalazkiem było wspólne tworzenie ozdób bożonarodzeniowych kontynuowane innego dnia w innym, kochanym gronie :)

A oto owoce naszych twórczych umysłów i giętkich palców!





intrygująca ozdoba Ani Ż.



czaderski dzwonek Ani Ż.



uroczy i zabawny renifer Ani Ż.



bombka, która miała pójść na straty, a została twórczo ocalona przez Łukasza Ż.



genialne dzieło Łukasza Ż.



podsumowane wybitnych Talentów :)



zdumiewające w swoim pięknie dzieło Łukasza T.



fantazyjne dzieło Moniki K. (z udziałem Marcina S.), którym później zainspirowałam się do stworzenia bombki - naszyjnika przy innej okazji



przesłodkie dzieło Izy K. (przypomniały mi się czasy dzieciństwa)



bombowe dzieła Martyny G. (oj, dużo się uśmiałam patrząc z bliska na aniołka na dole)



moje wspomnienia z dzieciństwa



idzie mi coraz zabawniej :)



tą skarpetkę szyłam z miłością i bardzo ją lubię :)



Grunt to szukać okazji do twórczej zabawy i angażować do niej siebie i ludzi.
Każdy chce poczuć, że coś potrafi :)

czwartek, 29 grudnia 2011

***

Ostatni piasek wymiatał wyobrażenia
Zastygał śnieg
Szła doliną ulic
Przeciekając przez szyby serca
Choc wiatr już przenikał i sączył w nią dźwięki
Jakiejś radości
Idąc przyjęła z czasem może wyższe racje
Krocząc wgłąb trudnej mądrości
I nadziei

Szedł w Jej kierunku
Nie mając mapy
Wiodło Go tylko głębokie pragnienie
Przekraczał ja

Wiatr zawiał mocniej
Wyszeptał silnie
O tajemnicy
Intrygująco przeniknął
Granice istnień
Poruszył spojrzenia
Ocean spojrzeń
Dokądś gnał

On nie odczuwał niepokoju
Zwyczajnie podszedł do Niej
Choc zdawało się, że
Była to wędrówka przez życie
Górski szlak
Emocja przed koncertem

Chciał złączyc czas z przeznaczeniem


Zaczęło topniec
Parował przedświt
Ptak wzbił się do lotu
Rozgrzany słońcem
Zapowiadał rozkwit



(2011.11.17.Warszawa/wiersz napisany z okazji slubu Zosi i Tomka)

O traumie, pretensji i szukaniu ocalenia

jak ogień
zaczynam trawic
mój sen o niewiadomym
w którym
przeniknął mnie
strzał
gdzie
wyzwolił się
gniew
gdzie
prześcignął mnie czas
gdzie
polała się krew

straciłam siebie
ukryłam ja
w stosie słów i dźwięków
i nie ja
zaczęłam iśc
przeklęłam świat
łatwo ?
uciekłam

trudno jest mi
dojśc
do serca
szukam
świateł
w moim śnie
gdzie gna
przerwa
za przerwą
gdzie dyszy
czucie
przy nie czuciu

gdzie jest sprawiedliwośc
gdzie jest
prawda
gdzie
wolnośc
gdzie
miłośc

czy kryją się
kiedy pytam?

choc
pamiętam
chcę
żeby
ten sen
zniknął


a moze juz zyję




(2011.11.12.Warszawa)

11.11.11

Polsko surowa
twarda do bólu
gnasz po sukcesach
jak Piotr po wodzie
zbyt uczuciowa
śpisz zaniedbana
w mądrościach głupia
jak pies służąca
wciąż nie dorosłaś
tak mało wierzysz

Polsko suszona
i tak Cię kocham



(2011.11.11.Warszawa)

***

Świat się tym samym od wieków zachwyca.
Więc się zdumiewam.
Więc się zadziwiam.
Przyjemnie sobie oddycham.



(2011.10.29.Ostrołęka)

JUSTYNA (O bardzo dobrej fotografce z niezwykłym podejściem do życia)

Kolorowa, czarodziejska, idzie w butach z koziej skóry
Empatycznie postrzegając ten krakowski świat.
Chłonie każdą wyjątkowośc i cyknięciem płoszy bzdury
Przywołując do istnienia swój bajkowy kadr.

Sympatyczna, łobuzerska, z namaszczeniem pije kawę.
Dla niej każda prosta czynność ma niezwykły smak.
Przypomina rozpaloną własną pasją życia lawę.
Jak się pięknem tej osoby nie zachwycic? Jak?



(2011.10.28/29.Ostrołęka)

Do świętego (s)pokoju

Przychodzisz do mnie prawdziwie realny,
Nastawiasz rejestr na mój stan normalny.
Przyjacielu kapitalny
Jesteś zbyt niepoczytalny.

Przychodzisz do mnie prawdziwie realny,
Nastawiasz rejestr na mój stan normalny.
Przyjacielu kapitalny,
Jesteś zbyt niepoczytalny.
Pojawiasz się i znikasz.

Przychodzisz do mnie prawdziwie realny,
Nastawiasz rejestr na mój stan normalny.
Przyjacielu kapitalny,
Jesteś zbyt niepoczytalny.
Wróg twój, uraz – gen letalny.
Pojawiasz się i znikasz.

Wciąż nie obecny,
Prawie mityczny,
Dla prawd waleczny,
Na wskroś liryczny.
Przywracasz mnie do wielu radości, przyjacielu.

Wciąż nie obecny,
Prawie mityczny.
Niemal konieczny,
Choc nie dziedziczny.
Przywracasz mnie do wielu radości, przyjacielu.

To pełnia, życie i świat.
Uczucia, oddech bez krat.



(2011.10.6/7/18.Warszawa)

CD2 - wiersze i piosenka

1. Do swiętego (s)pokoju.
2. JUSTYNA (o bardzo dobrej fotografce z niezwyklym podejsciem do życia).
3. ***
4. 11.11.11
5. O traumie, pretensji i szukaniu ocalenia.
6. ***

czwartek, 22 grudnia 2011

pomadrycka refleksja

O moim pobycie w Hiszpanii można by opowiadać tysiącami słów.
Ten niemal miesięczny pobyt był wyjątkowy i jego niezwykłość sprawia chyba, że wciąż żyję tamtym czasem. Jesień minęła, nadeszła zima, a ja unoszę się wciąż nad sierpniowym skwarem.

Z uśmiechem wspominam siestę hiszpańską i moje związane z nią zgryzoty żołądka, który domagał się jedzenia NATYCHMIAST, a z powodu pewnej pory dnia musiał cierpieć.

Bo dla Hiszpanów odpoczynek jest ważniejszy niż zysk.

Wtedy powodowało moje wkurzanie się i latanie jak ćma wokół jakiejkolwiek restauracji z najsłabszym nawet jedzeniem, byle zaspokoić głód. Dziś skłania do refleksji o tym, co w życiu jest priorytetem.

Pamiętam też moją bezradność i poirytowanie smutnym dla cudzoziemców faktem, że Hiszpanie nie znają języków obcych.

Wtedy towarzyszyły mi takie emocje. A dziś przychodzi mi na myśl, jak bardzo my Polacy nie szanujemy siebie i swojego języka biorąc od amerykańskiej kultury i innych zachodnich wszystko, co mogłoby zastąpić wartości charakterystycznej dla naszej.

Gdyby stanąć gdzieś pomiędzy naszym „dupolizostwem” a hiszpańską „ksenofobią językową” być może narodziłoby się interesujące w swoich owocach zjawisko.
Teraz pozostaje nam (mi) podróżować po innych krajach i uczyć się czasami od innych, jak zachować swoje własne wartości.
Piszę to ja, która miałam i mam do tej pory wiele wspólnego z anglosaską kulturą i od lat jestem otwarta na niektóre z jej wpływów. Przebywając w środowisku międzynarodowym coraz mocniej jednak doświadczam, jak bardzo potrzebuję swojej kultury, swojej historii, swoich podróży po Polsce i swojego Dnia Niepodległości.

Wspominam Segovię w Hiszpanii (i każde inne miasto tego kraju) i ogarnia mnie smutek z powodu bogactwa historycznego, kulturowego i językowego, z którego nasz niezwykły kraj był i nadal jest stale ograbiany. Ilość zabytków, które można odkryć w Hiszpanii może przyprawić o solidny zawrót głowy oraz kompleksy względem Polski. A jednak podróż stamtąd przynosi mi dziś ważny przekaz, którego nie sposób zignorować.

Szanuj siebie. A inni uszanują Ciebie.