sobota, 28 kwietnia 2012

płynny wierszyk - odkryj to, że jest również rymowany

tu historia tam natura tu emocje a tam sztuka tak pulsuje i oddycha ożywiony stan uruchamiam wyobraźnię inspiracja do mnie puka płynę rzeką moich słów królewskich bo ją mam

piątek, 13 kwietnia 2012

co powiedział mi kamień, o który się potknęłam






Jesteś kimś wyjątkowym.

Ale tylko wtedy będziesz mogła kroczyć po swojej drodze, jeśli uznasz i zrealizujesz prawdziwą wartość życia, prawdziwą jego wielkość, godność i siłę.

Jeśli uznasz Dawcę życia i prawdę o Nim.

W przeciwnym razie nawet mając świadomość swoich darów nie będziesz w stanie właściwie ich rozwijać, nie będziesz miala na to odwagi ani siły, i nie zrealizujesz swojej życiowej misji.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Trzeba popłynąć głęboko, żeby wejść na szczyt





Przyjaciel podróżnika, który podjął decyzję w ważnej sprawie, przeczytał notatkę, którą tamten przed chwilą napisał:




Zapakować 12 kanapek do zjedzenia:


Zauważ słabość, aby odkryć siłę.

Porażka odsłania twoje prawdziwe emocje.

Człowiek potrzebuje schronienia, aby móc dalej kroczyć.

Życie jest podróżą. Dlatego (za)planuj ją. Reszta jest w rękach Boga.

Jesteś w trasie. Dlatego poznaj miejsce, w którym teraz się znajdujesz i zdobądź potrzebną wiedzę na temat następnego.

Wyruszyłeś w drogę. Dowiedz się o miejscach, które warto zwiedzić; ludziach, których warto poznać; książkach, które warto przeczytać; nauce, którą warto zdobyć. A potem działaj.

Wspominaj minione etapy, aby pokrzepiać samego siebie lub w celu wyciągnięcia jakiejś nauki.

Korzystaj z okazji. Bądź otwarty i mądry.

Zabierz ze sobą dystans do samego siebie i poczucie humoru. Tobie będzie radośniej, a ludzie zainspirują się tobą.

Możesz uczyć się od sztormów. Jeśli się na to zgodzisz.

Dopiero wchodząc na szczyt, zauważysz piękne widoki.

Trzeba popłynąć głęboko, żeby wejść na szczyt.




"A dokąd idziesz?" zapytał przyjaciel.

środa, 11 kwietnia 2012

interpretacja snu

Bez zbędnego wstępu przedstawiam swoją interpretację snu, o którym pisałam w przedostatnim poście. Zachęcam do poznania snu, łatwiej wtedy będzie podążać za mną w kolejnych zdaniach poniższych przemyśleń.

Gdyby zobaczyć samego siebie we wszystkich postaciach snu, a nawet w towarzyszących im rzeczach, przedmiotach czy budynkach, odkrywa się przed nami głębsza warstwa panoramy naszego serca.

W swoim śnie jestem więc Balladyną, jestem Aliną, jestem okradzioną i pobitą dziewczyną, jestem również pozostałymi dziewczynami. Jestem również tym, co widzę w swoim śnie.

Motyw głębi morskiej czy oceanu, którą oglądałam w telewizorze i „kręconości” wszystkiego, co zachwyciło mnie we śnie (dywan; włosy dziewczyn; faktura spodni; to, co widziałam na ekranie) pojawił się już w innym śnie. Tam głębia była przestrzenią, w której walczyłam o życie i w której to życie odzyskałam. Ta głębia to ja sama.

W opisanym śnie również spotykam mnóstwo głębi, która mnie zachwyca. Sen bardzo trafnie obrazuje moją skłonność do wchodzenia w głębię samej siebie na co dzień, jak również moją zdolność odkrywania w kimś jego własnej głębi, choćby przez zadawanie pytań, które „poruszają wody”. Ta zdolność jest z pewnością składową mojej życiowej misji i tego kim jestem. Każdego dnia „wypływam na głębię” i mobilizuję innych do wypływania na ich własną głębię. Jednych to fascynuje, innych irytuje. Wszystkich porusza.
W moim śnie sen zdradza mój sposób życia na co dzień, moje wyrażanie tego, kim jestem. Kiedy we śnie zwracam uwagę towarzystwa na „kręconość” dopiero wtedy nawiązuję kontakt z ludźmi. Mój sposób na funkcjonowanie wśród ludzi z reguły polega na wchodzeniu na głębokie tematy. Sen sam podpowiada mi, jak mogę wyjść z własnej izolacji, która towarzyszy mi na początku snu, jak i na co dzień. Sam wskazuje pozytywne rozwiązanie mojego problemu.
Jednocześnie w moim śnie odczytuję treść mojej misji, którą ktoś wypowiedział wobec mnie lata temu, a na którą wtedy nie byłam jeszcze gotowa. We śnie ulegam zachwytowi wobec niezwykłości głębi, którą dostrzegam wokół siebie: w ludziach, w naturze i w przedmiotach. Zwracam uwagę na szczegóły, które sprawiają, że coś jest inne: jest głębokie i kręcone. Każda „kręconość” wyraża się w inny sposób.

Wykrzykuję z radością: POPATRZCIE, JAKIE JESTEŚCIE NIEZWYKŁE! JAKI ŚWIAT DOOKOŁA WAS JEST NIEZWYKŁY! JAKIE JESTEŚCIE INNE, WYJĄTKOWE I JAKIE WSZYSTKO W TYM ŚWIECIE JEST INNE, WYJĄTKOWE!” i w tym momencie nawiązuję kontakt z innymi, zdobywam uwagę, której potrzebuję i która jest wynikiem tego, że weszłam w swoje „ja w tym świecie”.
Zwróćcie uwagę, że Alina, która we śnie symbolizuje przeszkodę, jaka stawiana jest na mojej drodze, niedługo po tym okrzyku (czyli wypełnieniu mojej misji) odchodzi. Ponieważ wszystkie postaci są mną, Alina symbolizuje przeszkodę wewnętrzną.

Zewnętrzne sytuacje nieraz jedynie uruchamiają nasze wewnętrzne trudności. Coraz lepiej zaczynam rozumieć, że dzieje się to po to, aby te trudności pokonać lub aby nauczyć się z nimi żyć.

Przeszkoda jest czymś we mnie, co oddziela mnie od innych ludzi, od Boga, a przede wszystkim od siebie samej. We śnie jestem całym towarzystwem, od którego czuję się oddzielona obecnością Aliny - przeszkody. Sen zatem obrazuje moje wewnętrzne rozbicie, mój brak kontaktu z samą sobą i obecność czegoś, co przeszkadza mi, aby ten kontakt osiągnąć. Znamienne jest, że w Alinie ujrzałam „kręcone kędziory” i rozmawiałam z nią uzyskując ważną treść o silnej, pobitej dziewczynie. Otóż w mojej przeszkodzie jest ta zachwycająca głębia, która ożywia mnie i znajduje się cenne źródło informacji o naszej zranionej wewnętrznej sile.

„W Jego ranach jest nasze zdrowie”. Z pewnością słyszeliście o tym, jak ktoś przez swoje zranienia dochodził do swojego powołania. Znacie Giannę Jansen – kobietę, która przeżyła aborcję na niej samej albo Nicka Vuicić’a – człowieka bez rąk i nóg? Są to ludzie, którzy ze swoich tragedii uczynili motto przewodnie swojego życia. A może raczej należałoby napisać, że w swoich ranach odkryli bezcenny potencjał, który umacnia w nich życie?

Do wewnętrznej siły poprzez wewnętrzna przeszkodę?

Moja przeszkoda, która sama jest głęboka mówi mi: „wypłyń na głębię” i to ona ma wpływ na mój sposób nawiązywania relacji z ludźmi. Z wroga staje się przewodnikiem. Przeszkoda oddziela mnie od siebie samej, kiedy nie wchodzę na głębię tego, kim jestem, co mną powoduje, kiedy nie poznaję samej siebie, kiedy nie odkrywam swojej indywidualności, swojej wyjątkowości.

Do tego czasu nie mam kontaktu z moim towarzystwem we śnie, czyli jestem oddzielona od samej siebie.

Balladyna, która miała we śnie lekko falowane włosy oraz związana jest z moim poczuciem bycia zaniedbaną w relacji symbolizuje jakąś powierzchowność we mnie i zaniedbanie relacji z samą sobą (zgadza się to z moja tezą, że mam kontakt ze sobą, kiedy wypływam na głębię samej siebie. Podobnie z kontaktem z innymi). Balladyna sugeruje, abym opuściła jej dom. Być może ten dom jest symbolem czegoś, co nie należy do mnie, a w czym szukam złudnego schronienia, choć ma ono jakąś jakość głębi (falowane włosy Balladyny). Może wspomniane w poprzednim poście doświadczenie schronienia w zamku, chórze, pracy, ludziach jest takim doświadczeniem kontaktu z Balladyną, przez którą we śnie czuje się odrzucona. W wymienionych „punktach schronień” zawsze doświadczałam uczucia odrzucenia. Jest w nich „element” głębi i symbol autentycznej troski Boga i swiata wobec mnie, ale ja mam wypływać na głębię swojego serca.

Kiedy swoim sprytem „przymuszam” Balladynę (samą siebie) do okazania mi schronienia w nieswoim miejscu, mogę je otrzymać, ale nie pojawia się ”entuzjazm tej chwili” we mnie (Balladynie) i wtedy na powrót pojawia się przeszkoda (czyli Alina, która po udzieleniu mi ważnej informacji o silnej dziewczynie, odchodzi, a potem dzwoni do Balladyny angażując w ten sposób całą moją uwagę i wywołując negatywne emocje).

Przeszkoda ta ma za zadanie wywołanie trudności w moim znalezionym fałszywym schronieniu i wywołanie mnie z niego powrotem na głębię.

Zauważyłam, że zawsze kiedy angażuję się w masę działania od rana do wieczora i szukam w tym schronienia - ucieczki od samej siebie, zawsze pojawia się najpierw frustracja wywołana działaniem „od – do”, wymaganiami bycia „na 100%” i brakiem czasu, a zaraz potem choroba, która uniemożliwia mi jakiekolwiek funkcjonowanie. I jest to czas przymusowego, ale w bardzo szybkim czasie radosnego poszukiwania siebie na głębinach mojej osobowości, pragnień i relacji z Bogiem.

Przeszkoda zatem okazuje się być moim sprzymierzeńcem na drodze do pełni samej siebie, tego kim jestem naprawdę.
Znamienne jest, że przeszkoda wywołuje pojawienie się konkretnych emocji, odsłania prawdę o mnie, moich kompleksach, które próbuję ukryć znajdując fałszywe schronienia. Przeszkoda powoduje również, że przestaję mieć kontrolę nad sytuacją.


Wystarczy zobaczyć, jak reaguję we śnie na telefon Aliny do Balladyny. Wychodzą wtedy ze mnie kompleks bycia nie zauważoną, zazdrość, poczucie braku wpływu i złość z tym związana. W codzienności objawia się to, na przykład wewnętrzym parciem do bycia na scenie (sprawa jest bardziej złożona, ale ewidentnie bycie widocznym, a zwlaszcza śpiewanie na scenie jest moim fałszywym schronieniem przed kompleksem bycia nie zauważaną).
We śnie przestaję dostrzegać całe zachwycające mnie towarzystwo będąc w stanie silnej zazdrości. De facto, przestaję zauważać swoją własną niepowtarzalność i dlatego jestem zazdrosna.
Przeszkoda to wszystko obnaża i kiedy Alina dzwoni do Balladyny, to znaczy że przeszkoda kontaktuje się z tą częścią mnie, która próbuje wyrzucić mnie z fałszywego schronienia. Dotąd będę doświadczać poczucia odrzucania mnie ze schronień, aż odważę się wypływać na głębię i szukać, wracać do miejsca zwanego domem – moim miejscem, w którym mogę żyć tym, kim jestem, do czego zostałam stworzona.
We śnie przecież Balladyna sugeruje mi powrót do mojego domu, który jest całkiem niedaleko.

Znamienne jest, że jestem w kontakcie z towarzystem we śnie, kiedy nie ma Aliny. Oznacza to, że kiedy jestem w kontakcie ze swoją indywidualnością i głębią przeszkoda oddala się, przestaje „przeszkadzać” i doznaję ulgi. Trudności pojawiają się, kiedy uparcie szukam fałszywych schronień, ucieczki od siebie. Wystarczy wtedy zwykły telefon od Aliny, czyli drobiazgi życia codziennego, z powodu których wytrącam się z równowagi, ponieważ sięgają one moich zranionych głębiej sfer.

Przeszkoda jest realnym utrudnieniem, które jest obecne, kiedy nie widzę swojej wyjątkowości albo kiedy dostrzegam dary, ale jestem od nich oddzielona, nie umiem z nich korzystać. W śnie Alina dzwoni do Balladyny i znikają pozostałe dziewczyny lub siedzi na wygodnym fotelu oddzielając mnie od nich i nie mam wtedy z nimi kontaktu. Przeszkoda znika dopiero wtedy, kiedy realizuję swoje powołanie: zauważam głębię i wyjątkowość, wpadam w zachwyt, dzielę się tym z innymi wywołując zachwyt całej reszty. Robię to pomimo obecności przeszkody, wykonuję wysilek zauważania i realizacji swoich darów i nawiązuję od razu kontakt ze sobą.

Zobaczmy, że mogę odkrywać misję nawet w nieswoim miejscu, w fałszywych schronieniach. We śnie jestem przecież cały czas w domu Balladyny. Zawsze jednak czuję wołanie do powrotu do swojego miejsca, do domu. Dopiero wtedy będę mogła realizować siebie w pełni. Wtedy zachwycająca mnie głębina z ekranu telewizora przestaje być oglądana przeze mnie zza szyby, ale staje się treścią i pokarmem mojego życia. Ja sama mogę tam pływać, jak w moim innym śnie. Nie realizuję siebie w sposób szczątkowy, widząc tylko elementy „kręconości i głębi” w pokoju, ale wszystko staje się dla mnie czymś niezwykłym, jedynym i wyjątkowym, wszystkim tym żyję.

Wychodzę z pokoju i oddycham świeżym powietrzem.

Bycie w „nieswoim pokoju” prędzej czy później napełniłoby mnie smutkiem. W samym śnie otrzymuję tego zapowiedź. Balladyna informuje mnie, kiedy celowo przegapiłam swój odjazd do własnego domu, że następny pociąg odjeżdża o 8.20.
Ten, kto interesuje się oddziaływaniem reklam na naszą podświadomość wie, że nigdy nie reklamuje się wskazówkowych zegarków z godziną 8.20 z uwagi na kojarzenie ich ze smutnym wyrazem ust, czyli że kupienie takiego zegarka to smutna sprawa, smutne konsekwencje.

Balladyna informując mnie, że mój pierwszy pociąg będzie o 8.20 (mimo że ja chciałabym widzieć inną godzinę, inne konsekwencje mojego upartego trwania w fałszywym miejscu) sygnalizuje, że poniosę porażkę swojego uparcia i tak dzieje się, ponieważ za chwilę dzwoni Alina – pojawia się przeszkoda i tracę całą przyjemność przebywania w nieswoim miejscu, staję się ślepa na obecne w nim nawet fajne sprawy. Nie widzę ani swojej, ani cudzej głębi, nie cieszę się spędzanym w "schronieniu" czasem.
To odczucie nieprzyjemności pojawia się po to, żeby wreszcie wydostała się w wygodnych, ale nieprawdziwych ram swojej osobowości. Żebym podjęła decyzję i odeszła z impetem do prawdy o sobie.

Mieszkanie Balladyny jest więc mną nieprawdziwą, mną obcą samej sobie, mną, którą muszę opuścić, jest fałszywym ja.

Znamienne jest, że Alina zna pobitą i silną dziewczynę od lat i ona mi o niej mowi.

Na powrót jest to sugestia, że tam gdzie nie domagamy, tam jest nasza siła. I że zagłębiając się w nasze głębokie pierwotne przeszkody możemy odkryć to, kim naprawdę jesteśmy.

To przeszkoda informuje mnie, gdzie jest moja siła i na czym ona polega.


Alina szczegółowo opowiada mi o dziewczynie. Dopiero dzięki opowiadaniu Aliny dowiedziałam się o niej i która pośród różnych dziewczyn nią jest.

Podobnie przeszkoda udziela mi informacji o mojej sile i wskazuje gdzie mogę ją znaleźć pośród różnych darów.

Silna dziewczyna jest pobita. Również nasza siła jest zraniona. To rozumna walecznośc, która mimo pobicia jest jednak ocalona i ma szansę wyzdrowieć.

To Alina zna odpowiedź na pomoc dziewczynie.

Czyli dzięki przeszkodzie nie tylko dowiaduje się o mojej sile, gdzie ona jest i jaki jest jej stan, ale dowiaduje się również jak mogę sobie pomóc. Tam gdzie jest pogmatwanie, tam jest również rozwiązanie.

Dziewczyna musi wyjść z mieszkania Balladyny, odbyć podróż i odnaleźć dom.

Moja siła odnajdzie uzdrowienie, kiedy opuści fałszywe schronienie.

Godne zauważenia jest to, że jedynie Alina opuszcza mieszkanie Balladyny.

Można to zinterpretować w ten sposób, że przeszkoda ma zdolność wprowadzania nas w prawdę o nas samych, nie nasze zdolności czy siła sama w sobie. Przeszkoda potrafi zagnieździć się w fałszywych schronieniach utrudniając nam życie, ale zdaje się, że jest w tym jakaś celowość, jakaś logika.
Wszystko zależy od nas, czy będziemy potrafili to zauważyć.


Przypuszczam, że gdyby wszystkie postacie snu zechciały opuścić mieszkanie, wtedy odnalazłyby swoje prawdziwe miejsce, powróciłyby do prawdziwego domu. Byc może powrót oznacza prawdziwą integrację wszystkich osób i narodziny jednego, zjednoczonego czlowieka, który otrzymuje w swoim wnętrzu nowe imię.

Być może współpraca przeszkody, naszych zranień i siły oraz talentów zaowocowałaby odnalezieniem tego, kim naprawdę jesteśmy?

Pocieszające jest to, że to wszystko można odkryć i usłyszeć będąc w naszym nieprawdziwym schronieniu.


Cały sen i naszą rzeczywistość przenika jednak jedna myśl przewodnia: wyjdź stąd gdzie teraz jesteś, rusz w drogę, opuść to, co nie jest twoje i „wypłyń na głębię”. Na tej głębi będziesz walczyć o życie i tam je odnajdziesz. Jak Piotr chodź po demonach Twojej burzliwej głębi, walcz z rozszalałym jeziorem, w nocy Twojego życia i ratuj się, odnajduj życie przyzywając Większą Głębię.




Możesz to zrobić dzięki Słowu, którego sam nie wypowiedziałeś.

Możesz to zrobić dzięki Bogu.

I dzięki Bogu, że bez Niego nic nie potrafisz.



Zważ też, że sam Bóg potrafi poprzeszkadzać :)

wtorek, 10 kwietnia 2012

pierwsze przemyślenia po obudzeniu

Po przeżyciu na nowo starych i dobrze znanych uczuć związanych ze snem, umysł zaczął podsuwać mi naukę dla mnie.

Prawdopodobnie myśli te są tylko pozornie nie związane ze snem, ponieważ nie dotyczą bezpośrednio snu. Jeśli jednak wziąć pod uwagę moje intensywne poszukiwania tego kim jestem, jakie jest moje miejsce we wszechświecie i jaka jest moja życiowa misja, to – już wiem – są częścią odpowiedzi na moje pytania do Boga i samej siebie. Sen jest jednym z wielu niezwykłych snów-historii, które jak intensywne deszcze nawiedzają mnie podczas tych duchowych poszukiwań, mojej duchowej podróży.

Oto, co przyszło mi do głowy zaraz po obudzeniu ze swojego snu.

Bóg nawet przez trudne sytuacje daje mi poznać, że jestem kimś wyjątkowym.
Ostatnio chorowałam na ospę i, już od lat, mieszkam w zamku (tzn. miejscu, które wygląda jak zamek w Malborku; zarządzane jest przez Kościół katolicki). Z tych dwóch powodów czułam się i nadal nieraz czuję jak ktoś wyizolowany, trędowaty i zwracający na siebie uwagę w sposób, który powoduje u mnie wstyd. Zamek przez swój wygląd i właściciela jest miejscem innym i z tego powodu wyjątkowym. Ludzie, którzy znają mnie słabo albo odwiedzają mnie poraz pierwszy prawie zawsze reagują na to, gdzie mieszkam. Zadają standardowe pytania, które przyprawiają mnie o irytację. Znając te pytania i uznając, że mogę być w jakiś sposób oceniona przez te osoby, że otrzymam etykietkę dewotki, że jestem inna, bo nie mieszkam „normalnie” z lęku uprzedzam te pytania i informuję o „zasadach życia w tym miejscu”. Przy ospie również czułam się inna i odizolowana, a jeśli miałam kontakt z kimś, kto mnie nie znał, powodowało to przysłowiowe otwarcie buzi ze zdumienia.

Wiele innych sytuacji w moim życiu powodowało, że czułam się inna, bo miałam na coś odwagę albo czegoś doświadczyłam.


Po obudzeniu ze snu doświadczyłam niezwykle pozytywnego odczucia opieki ze strony Boga i tego, że nawet te nieprzyjemne dla mnie sytuacje tylko potwierdzają to, że jestem kimś niezwykłym i nie ma nikogo takiego, jak ja.

Zobaczyłam w swoich doświadczeniach szansę na przekucie uczuć, myśli, wspomnień i przeżyć na siłę i dobro.

Wracając do dwóch wymienionych wcześniej przykładów ujrzałam, że mieszkam w miejscu, które chroni sam Chrystus, że On sam jest moim Obrońcą. Co za wyróżnienie! W ten sposób On mówi mi: jesteś kimś wyjątkowym.

Ospa? Choroba wieku dziecięcego :) Wiem, że w swojej codzienności zachowałam ducha dziecięctwa. A w chorobie mogłam dodatkowo uświadomić sobie, że Bóg mnie widzi, zauważa i działa ze mną dla mojego dobra, po to żebym odkrywała, że jestem Jego dzieckiem i mogła odkrywać to dla innych. Swoją duchową drogę odkrywam w czasie, kiedy jeszcze nie wychodzę z domu z powodu choroby i wyglądam wyjątkowo! :) Dlatego właśnie śmieję się już do ospy, a nawet do dotychczasowych chorób. Wszystkie były dane mi na moją duchową podróż, po to żebym coś odkrywała. Teraz już to widzę.

Idąc dalej… po etapach mojego życia, od wczesnych po dzisiejszy:

Nie mogłam mówić. Chcę mówić. Potrafię mówić.
Nie mogłam działać. Chcę działać. Potrafię działać.
Nie mogłam bronić się. Chcę bronić. Potrafię bronić.
Nie mogłam się chronić. Chcę chronić. Potrafię chronić.
Nie miałam wymarzonego domu. Chcę być domem. Mój dom jest w moim sercu.

Bóg uświadomił mi, że dla wielu ludzi już jestem potężnym schronieniem, zwłaszcza dla dzieci. Przypomniały mi się również momenty, kiedy sama byłam chroniona. Kiedy przyjaciółka Iza była dla mnie schronieniem. Kiedy chór był dla mnie schronieniem. Kiedy inni przyjaciele byli dla mnie schronieniem. Kiedy praca była dla mnie schronieniem. Kiedy podróże były i są nadal schronieniem dla mnie. Kiedy rodzina była dla mnie schronieniem. Kiedy sam Bóg (He Himself) ratował mnie i był dla mnie schronieniem.

Kiedy kończy się czas ochraniania, to może po to, żeby rozpocząć już jakiś nowy etap – zrozumiałam to. Przez ten cały czas Bóg w ten czy inny sposób mnie chroni.


A jeśli nie ochronił mnie w sytuacjach ekstremalnych, to może po to, żeby dać mi, przekazać mi, stworzyć dla mnie i innych coś większego?

środa, 4 kwietnia 2012

mój sen

Miałam dziś sen, który po analizie okazał się być niezwykle symboliczny i bogaty w osobistą treść dla mnie. Treść ta, przypuszczam, może okazać się cenna dla niektórych z nas, którzy wszyscy borykamy się z różnymi trudnościami, poszukujemy swojego miejsca i naszej życiowej siły.
W przekazie zmienię imiona ludzi i nazwy miejsc po to, aby skupić uwagę na tym, co chcę przekazać.
Z początku sen wprawił mnie w przygnębienie, ponieważ przypomniał mi moje trudności w kontaktach z pewnymi osobami, które (kontakty) w przeszłości przyprawiały mnie o cierpienie i mnóstwo niechcianych uczuć.
Kiedy to wszystko spisałam, powróciłam do starych przeżyć i przeżyłam je na nowo, pojawiła się w moim sercu i umyśle nowa interpretacja tego snu, która napełniła mnie radością wśród smutku, dodała odwagi i siły. Poczułam również wagę tych ożywczych przemyśleń i to, że mogą one mieć znaczenie nie tylko dla mnie, ale i dla kogoś innego. Teraz przedstawię historię, a w kolejnych postach moje przemyślenia po obudzeniu i refleksje dotyczące snu .




Oto jestem na spotkaniu z koleżanką spoza Kutna, wobec której miałam kiedyś trudnośc, przez którą czułam się zaniedbana, a dzisiaj jestem serdecznym kontakcie. Balladyna zorganizowała spotkanie swoich koleżanek, na które zaprosiła również mnie i, jak się okazało, Alinę. Z Aliną łączyło mnie wiele, ale później podzieliło nas również wiele. Relacja była chora i sprawiała nam obu wiele cierpienia, tak że zerwałam kontakt (bez odbioru po niedługim czasie). Zaskoczyła mnie obecnośc Aliny, bo nigdy mi się nie śniła i poruszyła mnie Jej obecnośc na tej imprezie. Momentalnie przykuła moją uwagę, choc nie rozmawiałyśmy ze sobą. Siedziałyśmy wszystkie w pokoju Balladyny w następujący sposób: Balladyna i Jej koleżanki (nie znałam ich wcześniej) siedziały w głębi pokoju (Balladyna naprzeciwko nich, a one wszystkie w rzędzie siedziały na kanapie. Idąc w kierunku wyjścia z pokoju, obok kanapy był wygodny, zielony fotel. Na tym fotelu siedziała Alina, a tuż obok Niej, niedaleko wyjścia na przedpokój na twardym, niewygodnym taborecie siedziałam ja. Dziewczyny były ze sobą w kontakcie, cały czas rozmawiały ze sobą, a ja poruszona obecnością Aliny i zupełnie nie będąca z nimi w dialogu.

W pewnym momencie Balladyna mówi do mnie: „Ostatni pociąg do Kutna jest o 22giej”. (Rzeczywista nazwa miejsca jest inna. We śnie to miejsce było miejscem mojego zamieszkania). Balladyna mieszkała niedaleko Kutna.

Natychmiast poczułam się odrzucona, ponieważ odebrałam tą informację, jako sugestię, żebym wróciła do domu, że nie mogę u Balladyny zostac na noc, że impreza będzie toczyc się dalej beze mnie. A Balladyna mówiła tylko do mnie.

Poczułam, że mimo doznanej przykrości bardzo chcę zostac u Balladyny. Że chcę zostac u Niej na noc, chcę zostac do końca imprezy. Udaję więc, że nie zauważam upływającego czasu.

Naprzeciwko mnie znajduje się włączony telewizor. A na ekranie widok, który natomiast wciąga mnie, hipnotyzuje i urzeka. Oto widzę głębiny oceanu, pełne roślinności, tak gęsto porastającej dno, że mogły przepływać pomiędzy nimi tylko ryby. Gęsto. Tak gęsto, że wszystko wydaje się niemal pokręcone, chociaż rośliny nie splecająsię ze sobą. One jedynie blisko siebie falują. Ryby są kolorowe. Widok nieziemski i zachwycający, mimo że rzeczywisty.

Nagle dostrzegam, że tę samą „kręconośc”, tę gęstośc zauważam na dywanie, który leży tuż obok mnie. Jego widok zachwyca mnie. Moja uwaga wyostrza się i zauważam, że koleżanki Balladyny również mają kręcone włosy. Nawet Alina ma na sobie ciemnozielone spodnie bojówki, które zamiast gładkiej faktury mają mnóstwo ślicznych, intrygujących kędziorków.

„Popatrzcie, ile tu kręconości! Zobaczcie, jakie macie włosy. Jakie spodnie ma Alina. Co widzicie na ekranie?! Popatrzcie na dywan!” – wykrzykuję ogarnięta jakąś ekscytacją.

Był to moment, w którym zwróciłam na siebie uwagę. Okazało się, że moje słowa były przyjęte niezwykle ciepło i dziewczyny przejęły mój zachwyt. Jedna z nich usiadła blisko mnie, żeby spojrzec na ekran telewizora i na dywan.
W tym momencie Alina postanowiła wyjśc.

Ogarnęła mnie jakaś ochota, żeby wyjśc z nią na korytarz, żeby wejść z nią w jakiś kontakt, kiedy ona będzie się ubierała. Wejśc w kontakt z kimś, z kim nie mam już kontaktu.

Usłyszałam, jak dziewczyny zaczęły rozmawiac o napadzie rabunkowym na jedną z nich. Nie mogłam dojśc o kogo chodzi i nie rozumiałam czegoś.
„Dlaczego ta dziewczyna się nie obroniła?” – zapytałam ubierającą się do wyjścia Alinę.
„To bardzo silna dziewczyna. Pracuje dla GROMu. Wierz mi, że bardzo walczyła. Tamten człowiek chciał jej coś ważnego ukraśc i był bardzo zaskoczony tym, jak broniła się przed nim. Skręcił jej obie ręce, ale ona była zwinna, szybka i niezwykle silna. Nie mógł jej pokonac ani niczego wziąć od niej. Ale w pewnym momencie wyjął nóż i żeby ochronic swoje życie musiała przestac stawiac opór i poddac się.”
Wtedy Alina wyszła.

Będąc jeszcze na korytarzu spojrzałam na dziewczyny w pokoju Balladyny i dopiero wtedy zobaczyłam, że wszystkie otaczały jedną z nich, tą której stała się krzywda. Rzeczywiście wyglądała na bardzo silnego człowieka. Miała kręcone, ciemny blond włosy do ramion, bladą cerę, ciemnozieloną koszulkę sportową bez rękawów i ciemnozielone spodnie bojówki. Nie była szczupła, miała bardzo dobrze zbudowane mięśnie ramion i widac było na nich ślady niedawnej walki. Żółciejące i brązowiejące ślady po siniakach. Pomyślałam, rzeczywiście wygląda na taką, która ma Power.


Po wyjściu Aliny i krótkiej reflekcji na temat dziewczyny z GROMu natychmiast weszłam wgłąb pokoju i usiadłam blisko dziewczyn. Siedziałam na podłodze, a Balladyna i dziewczyny na kanapie. Nagle, udając, że nie zauważyłam upływu czasu mówię z przejęciem: „Balladyno, jak jest późno! Chyba odjechał mój ostatni pociąg do Kutna!”. Balladyna spojrzała do laptopa, który był cały czas włączony i zajrzała na stronę: rozkłady pociągów, Kutno. Ostatni pociąg już odjechał, a kolejny będzie dopiero następnego dnia o 6tej rano (zajrzałam na tą stronę). „Następny pociąg będzie o 8.20 rano” – powiedziała Balladyna.

Hurra – pomyślałam - będę mogła zostac na noc u Balladyny! Skoro wie, że pierwszy pociąg będzie o 6tej, a mówi mi, że o 8.20, to będę mogła nawet zjeść u Niej śniadanie! Wyczuwałam, że w Balladynie nie ma radości z powodu tego, że zostaję, ale dostrzegłam, że ma serce i że ugości mnie. Pozostałe dziewczyny zaczęły rozważac możliwośc powrotu do swoich domów.

W tym momencie zadzwonił telefon do Balladyny. Mimo, że był to telefon do Niej, słyszałam głos w słuchawce i każdy szczegół rozmowy. Dzwoniła Alina, która prosiła Balladynę, żeby przekazała dziewczynie z GROMu, że może jej pomóc w związku ze sprawą kradzieży i poturbowania. Dziewczyna ma pojechac do Kutna i tam odnaleśc pewien dom w mieście, i wejść do tego domu.

W jednym momencie straciłam całą pewnośc siebie. Straciłam z oczu siedzące obok koleżanki i zostałam sama ze swoimi ponurymi myślami. Poczułam starą zazdrośc, że Alina znowu skupia całą uwagę na sobie. Uświadomiłam sobie, że Alina zna bardzo dobrze tą dziewczynę, jak i pozostałe koleżanki Balladyny od wielu lat i poczułam się bardzo nieswojo, bo ja jedna nie znałam tego towarzystwa. Poczułam, że nie mam wpływu na ten moment, że znowu króluje Alina. Ta chwila należała do Niej, a ja nic nie mogłam z tym zrobic.