niedziela, 9 sierpnia 2015

Bez znieczulenia

Zdecydowanie jestem DZIECKIEM BOŻYM. Nie jest łatwą sprawą stwierdzać tę OCZYWISTOŚĆ,
ale jestem jej pewna.

 Łatwość a pewność to dwie różne sprawy.

 Bo, na przykład, mogę być pewna swojego zepsutego zęba, ale pójście do dentysty może być sprawą trudną. Moim zepsutym zębem jest skandalicznych rozmiarów bunt wobec Boga. Ostatnio (choć to temat powtarzalny w moich duchowych wojenkach z Bogiem) obraziłam się na swojego Zbawcę za to, że nie umieszcza mnie w samym centrum mojego powołania i nie mówi mi: "to rób dla Mnie, a tamtego zaprzestań".
No, jak ja nie lubię czuć się niepewnie, zwłaszcza jeśli chodzi o moje powołanie. Tysiące głosów wewnętrznych rozdzierają mi wnętrzności, a ja zaczęłam się już na dobre bać wystawić gdziekolwiek nogę, bo wszędzie węszę nie moje podwórko.

Pamiętam, kiedy szczeciński franciszkanin potwierdził słowa mojego kierownika duchowego, że Bóg wzywa mnie do drogi dziecięctwa duchowego.
Ostatecznie wylądowałam na spowiedzi po północy w owym wyjątkowym czasie kursu psychoterapii chrześcijańskiej. Ów ojciec franciszkański natychmiast rozpoznał mój charyzmat i wezwał mnie do ufności totalnej względem Boga.

Ale (niestety, diabeł zna słowo "ALE" doskonale), co ja mam, Boże robić ze swoim życiem?!! Przecież to życie jest Twoje i szkoda, żeby się tak marnowało, bo brak mu celu, a pełno w nim lęku.

Błagam, skończ tę moją kłótnię z Tobą, bo widzisz, czym się natychmiastowo staję, kiedy od Ciebie odchodzę. Biernym, skapcaniałym, marnującym czas do skandalicznej potęgi baranem, który umie tylko wystawiać rogi.

Niepewność a pewność, to już w ogóle dwie różne sprawy.

Ten mecz niestety wciąż trwa z przewagą dla przeciwnika.
 Na dwa, trzy dni nie poszłam do Boga, mojego najlepszego Dentysty. Uznałam, że nie zna się na leczeniu, skoro do tej pory nie powiedział mi o najlepszym sposobie dbania o uzębienie.

"O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię. (J 14, 14)"

Ach, ta decyzja wiary....!