piątek, 27 listopada 2015

Jeszcze tej samej nocy Bóg odpowiedział

Doznałam cudu jeszcze tej samej nocy po opublikowaniu poprzedniego posta.
Pisałam w nim (dość mało czytelnie zresztą), że nie wiem, co mam robić ze swoim życiem, w którą stronę pójść, jakich dokonywać wyborów i jakie jest moje powołanie.

Ten temat męczy mnie już od tak dawna, że męczące jest samo wspominanie go.
Wydaje mi się jednak, że wiem, jaka jest Boża Obietnica dla mnie.
Boję się tylko zdobywać mój Kanaan.
I wciąż błąkam się po pustyni chceń, pobożnych życzeń mantrując słowo "ale".

Tymczasem, choć tamtej nocy nie miałam jeszcze oczu i uszu otwartych, doznałam odpowiedzi Boga.

Pisałam w poprzednim poście, że mój bunt jest jak zepsuty ząb, Pan Bóg jest Dentystą, a ja odwlekam wizytę lekarską.

Chcę powiedzieć, że zęby mnie nie bolą. Może czasem pobolewają, czasem jakaś krew poleci przy myciu zębów, ale oprócz stanów próchnicznych nigdy nie cierpiałam na inną poważniejsza chorobę.

Tej samej nocy, po opublikowaniu posta, obudziłam się z tak potwornym bólem zęba, że nie spałam do rana. Pomimo środków przeciwbólowych miałam ochotę płakać i "gryźć ściany".

Nad ranem zasnęłam na kilka godzin, ale ból znów odnowił swoją moc w ciągu dnia.

Natychmiast chciałam wylądować na fotelu dentystycznym, żeby doznać ulgi. Niestety moja dentystka mogła mnie przyjąć dopiero za dwa, trzy tygodnie.

Zastanawiałam się nad innymi możliwościami.

Przyszła mi na myśl koleżanka, której tata jest dentystą.

Problem dla mnie polegał jednak na tym, że z tą koleżanką dopiero co odnowiłyśmy kontakty po siedmiu czy ośmiu latach nie widzenia się (w obliczu długotrwałego konfliktu bardzo niemiło zerwałam z Nią znajomość). Jej rodzice dobrze mnie znali, ale ja nie odwiedzałam Ich przez tak długi okres. Odnowienie kontaktu z Ich córką było świeże i niepewne, i nie chciałam teraz nadużywać tej znajomości.

Odwlekałam więc moją prośbę o pomoc łykając kolejne tabletki przeciwbólowe.

A jednak, ból był potężny, jakby nie z tej ziemi.
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam.

Nie wytrzymałam.
Zadzwoniłam.

Tego samego wieczoru wylądowałam na fotelu dentystycznym ojca mojej koleżanki.

Sprawa była dość poważna.
Natychmiast trzeba było zabić nerw "zębowy" i w ten oto sposób został "zabity" mój pierwszy ząb.

Wróciłam do domu z odnowioną znajomością z rodzicami koleżanki i zabitym zębem.

Dopiero później zdałam sobie sprawę, że w tej sytuacji Bóg przemówił do mnie:

Tak. Jestem twoim dentystą.
Tak Twój bunt to poważna choroba.
Tak, Zwlekasz z przyjściem do Mnie.
W ten sposób doprowadzasz do śmierci zęba - narażając na szwank Twoje duchowe zdrowie.
Kiedy leczę, uzdrawiam nie tylko chore sfery Twojego osobistego życia, ale obejmuję również Twoje relacje. Abyś łatwiej dostrzegła, że to Ja działam, otrzymujesz pomoc od tych, których sama zraniłaś, którzy zranili ciebie i od których nigdy nie spodziewałabyś się pomocy.
To jestem Ja.
Twój Boski Dentysta.