Zasypiam w bólu
z powodu smutku
z powodu...
idę w kierunku domu brata
idę i wiem
że nie dotrę
nawet do progu
przyłącza się do mnie
nieznajoma znajoma
idziemy
zatrzymuję się
przed progiem
przepaści
i wiem
że nie dotrę
z obawy
że spadnę
potłukę się
zranię
choć i to przeżyję
jak miliony
złamanych
opowieści
dlaczego nie wejdziesz
pyta
nieznajoma znajoma
nie powiem jej
prawdy
jak mogłabym
wybieram więc
zakłopotanie
jakby ten wybór
miał cokolwiek
zmienić
wychodzi on
brat
ból
ściska
mi
serce
chodź
mówi
idę
za nim
wpatrując się
w jego
plecy
wchodzimy
do domu
matki
brat zaczyna rozmawiać
z nią
ja tęsknię za nim
on umawia się na wspólne załatwienie sprawy z matką i kobietą
która właśnie weszła
do domu
interes
ma dojść do skutku
gdzieś
poza domem
na zewnątrz
bez
mojego udziału
tak jak dzieje się
kiedy zostawiamy
samych siebie
zrywając łącza
pomiędzy
miłością a prawdą
próbuję
wymienić
tętnicę
relacji
na tę
która
jeszcze
pulsuje
kim jest
ta kobieta
która
właśnie
weszła
pytam
brata
on
nie patrzy
na mnie
nie słucha
tamta
wyszła
brat
wymknął się
zaraz
za nią
stoję
z krwawiącym
naczyniem
bez nadziei
na połączenie
zostałyśmy
we dwie
moja matka
i ja
ja
i moja matka
jakby
to nie był jeszcze
jej czas
czuję
kontakt
z nią
bolesną
więź
zapowiedzi
jak zwykle
przed
jej śmiercią
moja matka
segreguje
rzeczy
i pokazuje mi
święte
obrazki
które
mogę zabrać
póki mogę to zrobić
z jej woli
z powodu jej miłości
nie
trującego
"nadania"
bolesnego
przydziału
żaden
z obrazków
nie porusza
mojej
rany
oprócz
tego jednego
na którym
jest Ona
Maria
Mi Madre
Our Lady
biorę go
do ręki
pamiętnego dnia
kiedy świat
rozsypał się
kiedy
przeszłyśmy z matką
śmierć
naszej relacji
Ona Jedna
powiedziała mi
teraz Ja
biorę cię
w Swoje ręce
Ja Żyjąca
Ja Pełna
jestem twoja
a ty moja
Matka
córka
patrzę na Nią
Ona patrzy na mnie
jakbyśmy na nowo miały do pokonania drogę
tym razem
drogę śmierci więzi z moją matką
od relacji do śmierci od śmierci do więzi od więzi do śmierci
patrzę na Nią
ale to już nie jest Ona
to moja babka
matka mojej matki
od relacji do śmierci od śmierci do więzi od więzi do śmierci
przez pokolenia
ale
nie w poprzek
nie wzdłuż
nie na wskroś
O BOŻE!!!
wezmę
ten obrazek
mówię
do mojej matki
i
zaczynam
płakać
wiem bowiem
że
moja matka
nie żyje
i
ta
która stoi przede mną
też
musi umrzeć
tęsknię za tobą
szlocham dławiąc się własnym głosem
a ja cię kocham
mówi moja matka ze spokojem
budzę się
potłuczona
zraniona
wszystkiego dobrego
moja mamo
dla mnie
twój dzień
jest
codziennie
rozlewa się
po horyzont
po przekroczeniu
progu
żyję już
jak
miliony
innych
Łk 22, 45
16.05.2019
Warszawa