Po przeżyciu na nowo starych i dobrze znanych uczuć związanych ze snem, umysł zaczął podsuwać mi naukę dla mnie.
Prawdopodobnie myśli te są tylko pozornie nie związane ze snem, ponieważ nie dotyczą bezpośrednio snu. Jeśli jednak wziąć pod uwagę moje intensywne poszukiwania tego kim jestem, jakie jest moje miejsce we wszechświecie i jaka jest moja życiowa misja, to – już wiem – są częścią odpowiedzi na moje pytania do Boga i samej siebie. Sen jest jednym z wielu niezwykłych snów-historii, które jak intensywne deszcze nawiedzają mnie podczas tych duchowych poszukiwań, mojej duchowej podróży.
Oto, co przyszło mi do głowy zaraz po obudzeniu ze swojego snu.
Bóg nawet przez trudne sytuacje daje mi poznać, że jestem kimś wyjątkowym.
Ostatnio chorowałam na ospę i, już od lat, mieszkam w zamku (tzn. miejscu, które wygląda jak zamek w Malborku; zarządzane jest przez Kościół katolicki). Z tych dwóch powodów czułam się i nadal nieraz czuję jak ktoś wyizolowany, trędowaty i zwracający na siebie uwagę w sposób, który powoduje u mnie wstyd. Zamek przez swój wygląd i właściciela jest miejscem innym i z tego powodu wyjątkowym. Ludzie, którzy znają mnie słabo albo odwiedzają mnie poraz pierwszy prawie zawsze reagują na to, gdzie mieszkam. Zadają standardowe pytania, które przyprawiają mnie o irytację. Znając te pytania i uznając, że mogę być w jakiś sposób oceniona przez te osoby, że otrzymam etykietkę dewotki, że jestem inna, bo nie mieszkam „normalnie” z lęku uprzedzam te pytania i informuję o „zasadach życia w tym miejscu”. Przy ospie również czułam się inna i odizolowana, a jeśli miałam kontakt z kimś, kto mnie nie znał, powodowało to przysłowiowe otwarcie buzi ze zdumienia.
Wiele innych sytuacji w moim życiu powodowało, że czułam się inna, bo miałam na coś odwagę albo czegoś doświadczyłam.
Po obudzeniu ze snu doświadczyłam niezwykle pozytywnego odczucia opieki ze strony Boga i tego, że nawet te nieprzyjemne dla mnie sytuacje tylko potwierdzają to, że jestem kimś niezwykłym i nie ma nikogo takiego, jak ja.
Zobaczyłam w swoich doświadczeniach szansę na przekucie uczuć, myśli, wspomnień i przeżyć na siłę i dobro.
Wracając do dwóch wymienionych wcześniej przykładów ujrzałam, że mieszkam w miejscu, które chroni sam Chrystus, że On sam jest moim Obrońcą. Co za wyróżnienie! W ten sposób On mówi mi: jesteś kimś wyjątkowym.
Ospa? Choroba wieku dziecięcego :) Wiem, że w swojej codzienności zachowałam ducha dziecięctwa. A w chorobie mogłam dodatkowo uświadomić sobie, że Bóg mnie widzi, zauważa i działa ze mną dla mojego dobra, po to żebym odkrywała, że jestem Jego dzieckiem i mogła odkrywać to dla innych. Swoją duchową drogę odkrywam w czasie, kiedy jeszcze nie wychodzę z domu z powodu choroby i wyglądam wyjątkowo! :) Dlatego właśnie śmieję się już do ospy, a nawet do dotychczasowych chorób. Wszystkie były dane mi na moją duchową podróż, po to żebym coś odkrywała. Teraz już to widzę.
Idąc dalej… po etapach mojego życia, od wczesnych po dzisiejszy:
Nie mogłam mówić. Chcę mówić. Potrafię mówić.
Nie mogłam działać. Chcę działać. Potrafię działać.
Nie mogłam bronić się. Chcę bronić. Potrafię bronić.
Nie mogłam się chronić. Chcę chronić. Potrafię chronić.
Nie miałam wymarzonego domu. Chcę być domem. Mój dom jest w moim sercu.
Bóg uświadomił mi, że dla wielu ludzi już jestem potężnym schronieniem, zwłaszcza dla dzieci. Przypomniały mi się również momenty, kiedy sama byłam chroniona. Kiedy przyjaciółka Iza była dla mnie schronieniem. Kiedy chór był dla mnie schronieniem. Kiedy inni przyjaciele byli dla mnie schronieniem. Kiedy praca była dla mnie schronieniem. Kiedy podróże były i są nadal schronieniem dla mnie. Kiedy rodzina była dla mnie schronieniem. Kiedy sam Bóg (He Himself) ratował mnie i był dla mnie schronieniem.
Kiedy kończy się czas ochraniania, to może po to, żeby rozpocząć już jakiś nowy etap – zrozumiałam to. Przez ten cały czas Bóg w ten czy inny sposób mnie chroni.
A jeśli nie ochronił mnie w sytuacjach ekstremalnych, to może po to, żeby dać mi, przekazać mi, stworzyć dla mnie i innych coś większego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz