środa, 11 kwietnia 2012

interpretacja snu

Bez zbędnego wstępu przedstawiam swoją interpretację snu, o którym pisałam w przedostatnim poście. Zachęcam do poznania snu, łatwiej wtedy będzie podążać za mną w kolejnych zdaniach poniższych przemyśleń.

Gdyby zobaczyć samego siebie we wszystkich postaciach snu, a nawet w towarzyszących im rzeczach, przedmiotach czy budynkach, odkrywa się przed nami głębsza warstwa panoramy naszego serca.

W swoim śnie jestem więc Balladyną, jestem Aliną, jestem okradzioną i pobitą dziewczyną, jestem również pozostałymi dziewczynami. Jestem również tym, co widzę w swoim śnie.

Motyw głębi morskiej czy oceanu, którą oglądałam w telewizorze i „kręconości” wszystkiego, co zachwyciło mnie we śnie (dywan; włosy dziewczyn; faktura spodni; to, co widziałam na ekranie) pojawił się już w innym śnie. Tam głębia była przestrzenią, w której walczyłam o życie i w której to życie odzyskałam. Ta głębia to ja sama.

W opisanym śnie również spotykam mnóstwo głębi, która mnie zachwyca. Sen bardzo trafnie obrazuje moją skłonność do wchodzenia w głębię samej siebie na co dzień, jak również moją zdolność odkrywania w kimś jego własnej głębi, choćby przez zadawanie pytań, które „poruszają wody”. Ta zdolność jest z pewnością składową mojej życiowej misji i tego kim jestem. Każdego dnia „wypływam na głębię” i mobilizuję innych do wypływania na ich własną głębię. Jednych to fascynuje, innych irytuje. Wszystkich porusza.
W moim śnie sen zdradza mój sposób życia na co dzień, moje wyrażanie tego, kim jestem. Kiedy we śnie zwracam uwagę towarzystwa na „kręconość” dopiero wtedy nawiązuję kontakt z ludźmi. Mój sposób na funkcjonowanie wśród ludzi z reguły polega na wchodzeniu na głębokie tematy. Sen sam podpowiada mi, jak mogę wyjść z własnej izolacji, która towarzyszy mi na początku snu, jak i na co dzień. Sam wskazuje pozytywne rozwiązanie mojego problemu.
Jednocześnie w moim śnie odczytuję treść mojej misji, którą ktoś wypowiedział wobec mnie lata temu, a na którą wtedy nie byłam jeszcze gotowa. We śnie ulegam zachwytowi wobec niezwykłości głębi, którą dostrzegam wokół siebie: w ludziach, w naturze i w przedmiotach. Zwracam uwagę na szczegóły, które sprawiają, że coś jest inne: jest głębokie i kręcone. Każda „kręconość” wyraża się w inny sposób.

Wykrzykuję z radością: POPATRZCIE, JAKIE JESTEŚCIE NIEZWYKŁE! JAKI ŚWIAT DOOKOŁA WAS JEST NIEZWYKŁY! JAKIE JESTEŚCIE INNE, WYJĄTKOWE I JAKIE WSZYSTKO W TYM ŚWIECIE JEST INNE, WYJĄTKOWE!” i w tym momencie nawiązuję kontakt z innymi, zdobywam uwagę, której potrzebuję i która jest wynikiem tego, że weszłam w swoje „ja w tym świecie”.
Zwróćcie uwagę, że Alina, która we śnie symbolizuje przeszkodę, jaka stawiana jest na mojej drodze, niedługo po tym okrzyku (czyli wypełnieniu mojej misji) odchodzi. Ponieważ wszystkie postaci są mną, Alina symbolizuje przeszkodę wewnętrzną.

Zewnętrzne sytuacje nieraz jedynie uruchamiają nasze wewnętrzne trudności. Coraz lepiej zaczynam rozumieć, że dzieje się to po to, aby te trudności pokonać lub aby nauczyć się z nimi żyć.

Przeszkoda jest czymś we mnie, co oddziela mnie od innych ludzi, od Boga, a przede wszystkim od siebie samej. We śnie jestem całym towarzystwem, od którego czuję się oddzielona obecnością Aliny - przeszkody. Sen zatem obrazuje moje wewnętrzne rozbicie, mój brak kontaktu z samą sobą i obecność czegoś, co przeszkadza mi, aby ten kontakt osiągnąć. Znamienne jest, że w Alinie ujrzałam „kręcone kędziory” i rozmawiałam z nią uzyskując ważną treść o silnej, pobitej dziewczynie. Otóż w mojej przeszkodzie jest ta zachwycająca głębia, która ożywia mnie i znajduje się cenne źródło informacji o naszej zranionej wewnętrznej sile.

„W Jego ranach jest nasze zdrowie”. Z pewnością słyszeliście o tym, jak ktoś przez swoje zranienia dochodził do swojego powołania. Znacie Giannę Jansen – kobietę, która przeżyła aborcję na niej samej albo Nicka Vuicić’a – człowieka bez rąk i nóg? Są to ludzie, którzy ze swoich tragedii uczynili motto przewodnie swojego życia. A może raczej należałoby napisać, że w swoich ranach odkryli bezcenny potencjał, który umacnia w nich życie?

Do wewnętrznej siły poprzez wewnętrzna przeszkodę?

Moja przeszkoda, która sama jest głęboka mówi mi: „wypłyń na głębię” i to ona ma wpływ na mój sposób nawiązywania relacji z ludźmi. Z wroga staje się przewodnikiem. Przeszkoda oddziela mnie od siebie samej, kiedy nie wchodzę na głębię tego, kim jestem, co mną powoduje, kiedy nie poznaję samej siebie, kiedy nie odkrywam swojej indywidualności, swojej wyjątkowości.

Do tego czasu nie mam kontaktu z moim towarzystwem we śnie, czyli jestem oddzielona od samej siebie.

Balladyna, która miała we śnie lekko falowane włosy oraz związana jest z moim poczuciem bycia zaniedbaną w relacji symbolizuje jakąś powierzchowność we mnie i zaniedbanie relacji z samą sobą (zgadza się to z moja tezą, że mam kontakt ze sobą, kiedy wypływam na głębię samej siebie. Podobnie z kontaktem z innymi). Balladyna sugeruje, abym opuściła jej dom. Być może ten dom jest symbolem czegoś, co nie należy do mnie, a w czym szukam złudnego schronienia, choć ma ono jakąś jakość głębi (falowane włosy Balladyny). Może wspomniane w poprzednim poście doświadczenie schronienia w zamku, chórze, pracy, ludziach jest takim doświadczeniem kontaktu z Balladyną, przez którą we śnie czuje się odrzucona. W wymienionych „punktach schronień” zawsze doświadczałam uczucia odrzucenia. Jest w nich „element” głębi i symbol autentycznej troski Boga i swiata wobec mnie, ale ja mam wypływać na głębię swojego serca.

Kiedy swoim sprytem „przymuszam” Balladynę (samą siebie) do okazania mi schronienia w nieswoim miejscu, mogę je otrzymać, ale nie pojawia się ”entuzjazm tej chwili” we mnie (Balladynie) i wtedy na powrót pojawia się przeszkoda (czyli Alina, która po udzieleniu mi ważnej informacji o silnej dziewczynie, odchodzi, a potem dzwoni do Balladyny angażując w ten sposób całą moją uwagę i wywołując negatywne emocje).

Przeszkoda ta ma za zadanie wywołanie trudności w moim znalezionym fałszywym schronieniu i wywołanie mnie z niego powrotem na głębię.

Zauważyłam, że zawsze kiedy angażuję się w masę działania od rana do wieczora i szukam w tym schronienia - ucieczki od samej siebie, zawsze pojawia się najpierw frustracja wywołana działaniem „od – do”, wymaganiami bycia „na 100%” i brakiem czasu, a zaraz potem choroba, która uniemożliwia mi jakiekolwiek funkcjonowanie. I jest to czas przymusowego, ale w bardzo szybkim czasie radosnego poszukiwania siebie na głębinach mojej osobowości, pragnień i relacji z Bogiem.

Przeszkoda zatem okazuje się być moim sprzymierzeńcem na drodze do pełni samej siebie, tego kim jestem naprawdę.
Znamienne jest, że przeszkoda wywołuje pojawienie się konkretnych emocji, odsłania prawdę o mnie, moich kompleksach, które próbuję ukryć znajdując fałszywe schronienia. Przeszkoda powoduje również, że przestaję mieć kontrolę nad sytuacją.


Wystarczy zobaczyć, jak reaguję we śnie na telefon Aliny do Balladyny. Wychodzą wtedy ze mnie kompleks bycia nie zauważoną, zazdrość, poczucie braku wpływu i złość z tym związana. W codzienności objawia się to, na przykład wewnętrzym parciem do bycia na scenie (sprawa jest bardziej złożona, ale ewidentnie bycie widocznym, a zwlaszcza śpiewanie na scenie jest moim fałszywym schronieniem przed kompleksem bycia nie zauważaną).
We śnie przestaję dostrzegać całe zachwycające mnie towarzystwo będąc w stanie silnej zazdrości. De facto, przestaję zauważać swoją własną niepowtarzalność i dlatego jestem zazdrosna.
Przeszkoda to wszystko obnaża i kiedy Alina dzwoni do Balladyny, to znaczy że przeszkoda kontaktuje się z tą częścią mnie, która próbuje wyrzucić mnie z fałszywego schronienia. Dotąd będę doświadczać poczucia odrzucania mnie ze schronień, aż odważę się wypływać na głębię i szukać, wracać do miejsca zwanego domem – moim miejscem, w którym mogę żyć tym, kim jestem, do czego zostałam stworzona.
We śnie przecież Balladyna sugeruje mi powrót do mojego domu, który jest całkiem niedaleko.

Znamienne jest, że jestem w kontakcie z towarzystem we śnie, kiedy nie ma Aliny. Oznacza to, że kiedy jestem w kontakcie ze swoją indywidualnością i głębią przeszkoda oddala się, przestaje „przeszkadzać” i doznaję ulgi. Trudności pojawiają się, kiedy uparcie szukam fałszywych schronień, ucieczki od siebie. Wystarczy wtedy zwykły telefon od Aliny, czyli drobiazgi życia codziennego, z powodu których wytrącam się z równowagi, ponieważ sięgają one moich zranionych głębiej sfer.

Przeszkoda jest realnym utrudnieniem, które jest obecne, kiedy nie widzę swojej wyjątkowości albo kiedy dostrzegam dary, ale jestem od nich oddzielona, nie umiem z nich korzystać. W śnie Alina dzwoni do Balladyny i znikają pozostałe dziewczyny lub siedzi na wygodnym fotelu oddzielając mnie od nich i nie mam wtedy z nimi kontaktu. Przeszkoda znika dopiero wtedy, kiedy realizuję swoje powołanie: zauważam głębię i wyjątkowość, wpadam w zachwyt, dzielę się tym z innymi wywołując zachwyt całej reszty. Robię to pomimo obecności przeszkody, wykonuję wysilek zauważania i realizacji swoich darów i nawiązuję od razu kontakt ze sobą.

Zobaczmy, że mogę odkrywać misję nawet w nieswoim miejscu, w fałszywych schronieniach. We śnie jestem przecież cały czas w domu Balladyny. Zawsze jednak czuję wołanie do powrotu do swojego miejsca, do domu. Dopiero wtedy będę mogła realizować siebie w pełni. Wtedy zachwycająca mnie głębina z ekranu telewizora przestaje być oglądana przeze mnie zza szyby, ale staje się treścią i pokarmem mojego życia. Ja sama mogę tam pływać, jak w moim innym śnie. Nie realizuję siebie w sposób szczątkowy, widząc tylko elementy „kręconości i głębi” w pokoju, ale wszystko staje się dla mnie czymś niezwykłym, jedynym i wyjątkowym, wszystkim tym żyję.

Wychodzę z pokoju i oddycham świeżym powietrzem.

Bycie w „nieswoim pokoju” prędzej czy później napełniłoby mnie smutkiem. W samym śnie otrzymuję tego zapowiedź. Balladyna informuje mnie, kiedy celowo przegapiłam swój odjazd do własnego domu, że następny pociąg odjeżdża o 8.20.
Ten, kto interesuje się oddziaływaniem reklam na naszą podświadomość wie, że nigdy nie reklamuje się wskazówkowych zegarków z godziną 8.20 z uwagi na kojarzenie ich ze smutnym wyrazem ust, czyli że kupienie takiego zegarka to smutna sprawa, smutne konsekwencje.

Balladyna informując mnie, że mój pierwszy pociąg będzie o 8.20 (mimo że ja chciałabym widzieć inną godzinę, inne konsekwencje mojego upartego trwania w fałszywym miejscu) sygnalizuje, że poniosę porażkę swojego uparcia i tak dzieje się, ponieważ za chwilę dzwoni Alina – pojawia się przeszkoda i tracę całą przyjemność przebywania w nieswoim miejscu, staję się ślepa na obecne w nim nawet fajne sprawy. Nie widzę ani swojej, ani cudzej głębi, nie cieszę się spędzanym w "schronieniu" czasem.
To odczucie nieprzyjemności pojawia się po to, żeby wreszcie wydostała się w wygodnych, ale nieprawdziwych ram swojej osobowości. Żebym podjęła decyzję i odeszła z impetem do prawdy o sobie.

Mieszkanie Balladyny jest więc mną nieprawdziwą, mną obcą samej sobie, mną, którą muszę opuścić, jest fałszywym ja.

Znamienne jest, że Alina zna pobitą i silną dziewczynę od lat i ona mi o niej mowi.

Na powrót jest to sugestia, że tam gdzie nie domagamy, tam jest nasza siła. I że zagłębiając się w nasze głębokie pierwotne przeszkody możemy odkryć to, kim naprawdę jesteśmy.

To przeszkoda informuje mnie, gdzie jest moja siła i na czym ona polega.


Alina szczegółowo opowiada mi o dziewczynie. Dopiero dzięki opowiadaniu Aliny dowiedziałam się o niej i która pośród różnych dziewczyn nią jest.

Podobnie przeszkoda udziela mi informacji o mojej sile i wskazuje gdzie mogę ją znaleźć pośród różnych darów.

Silna dziewczyna jest pobita. Również nasza siła jest zraniona. To rozumna walecznośc, która mimo pobicia jest jednak ocalona i ma szansę wyzdrowieć.

To Alina zna odpowiedź na pomoc dziewczynie.

Czyli dzięki przeszkodzie nie tylko dowiaduje się o mojej sile, gdzie ona jest i jaki jest jej stan, ale dowiaduje się również jak mogę sobie pomóc. Tam gdzie jest pogmatwanie, tam jest również rozwiązanie.

Dziewczyna musi wyjść z mieszkania Balladyny, odbyć podróż i odnaleźć dom.

Moja siła odnajdzie uzdrowienie, kiedy opuści fałszywe schronienie.

Godne zauważenia jest to, że jedynie Alina opuszcza mieszkanie Balladyny.

Można to zinterpretować w ten sposób, że przeszkoda ma zdolność wprowadzania nas w prawdę o nas samych, nie nasze zdolności czy siła sama w sobie. Przeszkoda potrafi zagnieździć się w fałszywych schronieniach utrudniając nam życie, ale zdaje się, że jest w tym jakaś celowość, jakaś logika.
Wszystko zależy od nas, czy będziemy potrafili to zauważyć.


Przypuszczam, że gdyby wszystkie postacie snu zechciały opuścić mieszkanie, wtedy odnalazłyby swoje prawdziwe miejsce, powróciłyby do prawdziwego domu. Byc może powrót oznacza prawdziwą integrację wszystkich osób i narodziny jednego, zjednoczonego czlowieka, który otrzymuje w swoim wnętrzu nowe imię.

Być może współpraca przeszkody, naszych zranień i siły oraz talentów zaowocowałaby odnalezieniem tego, kim naprawdę jesteśmy?

Pocieszające jest to, że to wszystko można odkryć i usłyszeć będąc w naszym nieprawdziwym schronieniu.


Cały sen i naszą rzeczywistość przenika jednak jedna myśl przewodnia: wyjdź stąd gdzie teraz jesteś, rusz w drogę, opuść to, co nie jest twoje i „wypłyń na głębię”. Na tej głębi będziesz walczyć o życie i tam je odnajdziesz. Jak Piotr chodź po demonach Twojej burzliwej głębi, walcz z rozszalałym jeziorem, w nocy Twojego życia i ratuj się, odnajduj życie przyzywając Większą Głębię.




Możesz to zrobić dzięki Słowu, którego sam nie wypowiedziałeś.

Możesz to zrobić dzięki Bogu.

I dzięki Bogu, że bez Niego nic nie potrafisz.



Zważ też, że sam Bóg potrafi poprzeszkadzać :)

2 komentarze:

  1. Aniu, sen niezly, a interpretacja jeszcze lepsza. Freud bylby ukontentowany :)

    sciskam Cie mocno,
    Asia z AA

    OdpowiedzUsuń
  2. staram się :)
    Cmokaski, Pelasiu! :)

    OdpowiedzUsuń