Ostatni piasek wymiatał wyobrażenia
Zastygał śnieg
Szła doliną ulic
Przeciekając przez szyby serca
Choc wiatr już przenikał i sączył w nią dźwięki
Jakiejś radości
Idąc przyjęła z czasem może wyższe racje
Krocząc wgłąb trudnej mądrości
I nadziei
Szedł w Jej kierunku
Nie mając mapy
Wiodło Go tylko głębokie pragnienie
Przekraczał ja
Wiatr zawiał mocniej
Wyszeptał silnie
O tajemnicy
Intrygująco przeniknął
Granice istnień
Poruszył spojrzenia
Ocean spojrzeń
Dokądś gnał
On nie odczuwał niepokoju
Zwyczajnie podszedł do Niej
Choc zdawało się, że
Była to wędrówka przez życie
Górski szlak
Emocja przed koncertem
Chciał złączyc czas z przeznaczeniem
Zaczęło topniec
Parował przedświt
Ptak wzbił się do lotu
Rozgrzany słońcem
Zapowiadał rozkwit
(2011.11.17.Warszawa/wiersz napisany z okazji slubu Zosi i Tomka)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz