Maniuś i Waluś w jednym stali domu.
Maniuś –gruboszczak, a Waluś – chudzialec.
Maniuś zapiekle kłuł ludzi kolcami,
A Waluś nie tykał ich wcale.
Stali tak obaj pełni wyższości
Na desce do prasowania
Obok żelazka ,co nie zna litości,
I ubrań do poskładania.
Nagle zatrzęsła się ziemia pod nimi
(podłoga skrzypiąca na maksa)
To Anna spieszy się w owej chwili,
Którą uwieńczy kraksa.
Wtyczkę żelazka wyjmuje z kontaktu
(nerwowym cokolwiek ruchem)
Skutkując darem smutnego faktu,
Co przyniósł mądrą naukę.
Maniuś przewrócił się, złamał kolczęta,
A Waluś spadł na dywanik.
Ubrania miały gorące spotkanie
Z żelazkiem, co ciuchy miał za nic.
Anna wypala niepoprawne słowo
(wybaczcie jej koleżanki).
Żelazko poucza mówiąc to i owo
(że czasem jest bardzo chamskie).
Maniusia całuje, choc rani tym usta,
Bo jest jej kwiatkiem kochanym.
Walusia przytula najczulej, jak umie,
Bo biedak jest połamany.
Obaj zranieni nieszczęsnym upadkiem
Stracili wdzięk z pustym trzaskiem
Żegnając dumę bycia wielkimi,
Lepszymi od ciuchów z żelazkiem.
Patrząc na miłośc Anny raniącej się
Dla swych małych przyjaciół
Mocno przeżyli, co dla niej znaczą.
Już nie udają faciów.
Patrząc na miłośc Anny stroskanej
Biedą swych drogich pupilów,
Odkryli świat im dotąd nieznany,
Prawdziwy, lepszy od szczytów
Ich małych marzeń o wielkiej wielkości,
Wiekszej niż prawda o sobie,
Że kwiatka z żelazkiem i ciuchem porównac,
To jak ugrzęznąc w rowie.
(2009/12/09 - patrząc na świeżo kupionego kaktusa i grubosza).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz